Nadchodzi weekend, a to znak, że czas zobaczyć, jakie filmy będą wyświetlane w kinie Pyrzyckiego Domu Kultury.
Był sobie pies
Czas trwania: 120 min.
Reżyseria: Lasse Hallstrom
Gatunek: dramat, komedia
Produkcja: USA
W kinie: 11 i 12 marca, godz. 16:00
Najlepszym przyjacielem człowieka jest pies, to fakt. A kto jest najlepszym przyjacielem psa? Bailey, czworonożny bohater tej opowieści nie ma wątpliwości: jego psie życie ma sens tylko u boku pewnego chłopca o imieniu Ethan. Gdy obaj są szczeniakami, wszystko sprowadza się do zabawy. Gdy dorastają, Ethan zamiast za piłką ugania się za dziewczynami, czasem wdaje się w bójkę – wtedy trzeba gryźć wroga w kostkę, a gdy zbije szybę sąsiadów, ktoś musi wziąć winę na siebie. Bailey jest więc szczęśliwy, bo jak każdy pies chce czuć się w życiu potrzebny. Nadchodzi jednak moment, w którym drogi przyjaciół się rozchodzą, a życie Ethana przestaje rozpieszczać. Wtedy Bailey musi wykazać się nad-psią siłą, by odnaleźć przyjaciela i podać mu pomocną łapę.
Sztuka Kochania
Czas trwania: 120 min.
Reżyseria: Maria Sadowiska
Gatunek: biograficzny, dramat
Produkcja: Polska
W kinie: 11 i 12 marca, godz. 18:00 i 20:00
Michalina Wisłocka to bohaterka narodowa. W czasach socjalizmu udało jej się coś, co było wówczas nie do pomyślenia – mimo silnego oporu władzy wywalczyła powszechny dostęp do seksualnej edukacji; do wiedzy dotyczącej każdego, a objętej dotąd żelaznym tabu. Film o jej dramatycznych próbach skruszenia instytucjonalnych i obyczajowych murów to inspirujący portret zdeterminowanej rewolucjonistki. Obraz Marii Sadowskiej opowiada jednak nie tylko o wyczerpującej pracy u podstaw i dążeniu do publikacji „Sztuki kochania”, która zrewolucjonizowała relacje intymne Polaków w latach 70. Równie porywające i kontrowersyjne obyczajowo było prywatne życie Wisłockiej, które na ekranie zostało ograniczone do dwóch najpikantniejszych epizodów – małżeństwa ze Stanisławem Wisłockim, które z czasem zamieniło się w miłosny trójkąt z udziałem jej serdecznej przyjaciółki, oraz romansu z żonatym mężczyzną. Poza tymi narracjami filmowa Wisłocka wydaje się osobą zaskakująco konserwatywną. Owszem – mówi z otwartością i nieskrępowaniem o sprawach intymnych, ale seksualnie i obyczajowo jest wyjątkowo powściągliwa. Tym bardziej może więc szokować pokazana w filmie niechęć ze strony reprezentujących władzę mężczyzn. I to równocześnie ze strony przedstawicieli aż trzech jej filarów. Wisłocka walczyła bowiem nie tylko z socjalistyczną cenzurą przekonaną, że uświadamianie obywateli w kwestiach intymnych może zaszkodzić ich wynikom w pracy, oraz Kościołem obawiającym się gorszących konsekwencji nauk o seksie. Przeciw sobie miała również środowisko polskich ginekologów, którzy z arogancją oceniali jej pracę, a często też deprecjonowali jej osiągnięcia, widząc w nich zagrożenie dla swoich pozycji. Krzysztof Rak, scenarzysta filmu, który wypracował swój charakterystyczny styl już w „Bogach” Łukasza Palkowskiego, zadbał, by perypetie bohaterki były nie tylko dramatyczne, ale też angażujące i w wielu momentach bardzo zabawne – ujmujące są nie tylko dialogi oraz sceny wyszydzające absurdy PRL-u, ale też momenty w konwencji heist movie, w których Wisłocka, wcielając w życie swój plan, pogrywa na nosach adwersarzy. Trudno nie kibicować zresztą bohaterce, która w starciu z ogłupiałymi doktryną urzędnikami używa przekonujących argumentów i której walka jest przecież walką w naszej sprawie. Poza tym Wisłocka w interpretacji Magdaleny Boczarskiej to postać stworzona z ciekawych paradoksów – jest jednocześnie delikatna i nieugięta, wrażliwa i stanowcza, do tego bystra, przebojowa, a z wiekiem także – nieco ekscentryczna. Złagodzenie pewnych cech charakteru Wisłockiej oraz pominięcie niektórych faktów z jej życia każe się zastanowić, czy jest to uczciwy obraz bohaterki, ale przecież to w równym stopniu film o niej, co o wadze jej edukacyjnej krucjaty.