Coraz więcej młodych Pyrzyczan dojrzewa do tego, aby swojej przyszłości nie wiązać z Pyrzycami, a raczej na stałe je opuścić. Przespane lata doprowadziły miasto do stanu w którym po prostu nie jest ono przyjazne ani dla jego obecnych mieszkańców, ani potencjalnych nowych.
Jeden ze znanych Pyrzyczan, nigdy nie związany z polityką powiedział ostatnio w naszej rozmowie znamienne zdanie: „Stanowisko burmistrza Pyrzyc jest tutaj uważane za Bóg wie jaki prestiż, podczas gdy jest to stanowisko od roboty”. Czy trzeba powiedzieć coś więcej? Niestety – władza w wielu miejscach, nie tylko w Pyrzycach przeżywa kryzys. Politycy zapomnieli, że ich podstawowym zdaniem jest służba społeczeństwu. Zamiast tego otrzymujemy festiwal lansowania własnej osoby niczym lokalnego celebryty. Co z tego, że miasto, gmina czy powiat coraz bardziej zarastają przysłowiowym kurzem? Ważne jest, aby zrobić dobre wrażenie, bo jak wyborca zobaczy, że pełniący taką czy inną funkcję siada na wiejskim festynie wśród ludu i napije się z nim piwa z plastikowego kubka to jest to swój człowiek i po prostu na niego zagłosuje. Wyborcy takie nie interesuje już to, że dajmy na to w radzie jest kompletnie nieproduktywny. Można też zostać specjalistą od rozdawania nagród na każdym możliwym konkursie. Szerokie uśmiechy, światło fleszy urzędowego fotografa i stanowisko w urzędzie, które bardziej niż promocją zajmuje się propagandą. Czy trzeba czegoś więcej, by być na lokalnym świeczniku i tworzyć w sobie poczucie „bycia elitą”?
Do tego dochodzą, co tu dużo mówić, nieudolne rządy. Trzeba w końcu jasno i wyraźnie przyznać, że ostatnie przynajmniej cztery kadencje samorządu to w przypadku Pyrzyc po prostu czas w dużej mierze stracony. Przespaliśmy okres największej prosperity, jeszcze sprzed kryzysu finansowego, gdy mogliśmy „wyciągnąć” naprawdę duże pieniądze z Unii Europejskiej, nie mówiąc już o latach późniejszych, które również roztaczały przed Ziemią Pyrzycką wiele ścieżek rozwoju. Za to zaserwowano nam paskudne plastikowe kiczowate imitujące kamień donice, które miały być „ozdobą” miasta i mamienie nas choćby projektami basenu, na które przecież wydano nie małe pieniądze i nic z tego nie wyszło. Zamiast realnych działań otrzymaliśmy aferę związaną z korupcją wyborczą, a zamiast zrównoważonego rozwoju otrzymaliśmy wielkie obietnice strefy gospodarczej, po których ani widu ani słychu. Do tego standardowe konflikty z radnymi i nieustanne napięcia na linii miasto-powiat. Oczywiście – nie jest tak, że nie udało się nic zrealizować. Ścieżka rowerowa do Brzeska czy kompleksowy remont ulicy Jana Pawła II w okolicach przychodni są tego najlepszymi przykładami (tak, świadomie podaję inwestycję powiatową). Nie mogą jednak przysłaniać ogółu, który prezentuje się… Niezbyt ciekawie.
Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. O winnych takiego stanu rzeczy się nie mówi. Ale przecież ktoś tych ludzi wybrał, ktoś na nich zagłosował. Później patrzymy na sesje miejskie, czy powiatowe. W ciągu ostatnich wielu lat zamiast merytorycznych dyskusji o problemach społecznych często otrzymywaliśmy żenujące przedstawienia oparte na krzykactwie, awanturnictwie i wybitnie długich i nudnych interpelacjach. Czym to skutkuje? Wielu naprawdę wartościowych ludzi, którzy byliby świetnymi radnymi mówi jasno: „Nie chcę wchodzić w to bagno” i za żadne skarby nie dają się namówić na kandydowanie w wyborach. Zamiast bawić się w politykierstwo (bo polityka to służba ludziom) wolą zająć się działalnością społeczną daleką od tego typu zagrań. Młodzi ludzie w dużej mierze też nie chcą mieć z tym nic do czynienia…
Czy im się dziwię? Nie. Ale jest też druga strona medalu. Młodzi ludzie w dużej mierze nie wiążą swojej przyszłości z Pyrzycami. Nie ma tutaj perspektyw na życie, chociaż z położeniem Pyrzyc i ich możliwościami moglibyśmy być prężnym lokalnym ośrodkiem. Zamiast rodzinnego miasta nawet jeśli decydują się pozostać w regionie, to wybierają Szczecin, Stargard czy Gorzów (jak to jest w przypadku Lipian, które przecież też są Ziemią Pyrzycką). Można by to wspólnie zmienić, ale po pierwsze nie na zasadach dyktowanych przez politykierów, a po drugie dzisiaj potrzeba na to już naprawdę wielu lat. Niestety, politykierstwo odcisnęło swoje piętno również tutaj. Jeżeli zaś ma być dalej tak jak jest, to może – ironizując – władze powinny wyjść z inicjatywą ostatniej posługi wobec młodych i zafundować im chociaż przeprowadzkę do miast, w których będzie im się lepiej żyło?
Może więc zamiast głosować jak zawsze, albo nie chodzić na wybory powinniśmy po prostu wybrać Pyrzyce?
Remigiusz Pajor-Kubicki