Pyrzyce to średniowieczna perła w koronie Pomorza Zachodniego – stolica państwa plemiennego, broniąca dostępu do książęcego Szczecina twierdza, miejsce ważnych wydarzeń historycznych… Dzisiaj Pyrzyce są stolicą powiatu. Miasto liczy nieco ponad 12 tysięcy mieszkańców. Jest ważnym ośrodkiem kultury ludowej, który cały czas ma ambicje dalszego rozwoju.
W centrum miasta w ciągach chodników znajdują się drogi dla rowerów. Pozwalają one poznać najciekawsze zabytki tej historycznej pomorskiej twierdzy. Jeśli chcemy poznać okalające średniowieczny gród bramy i baszty, to niewątpliwie najlepiej będzie wybrać się w około 2-kilometrową wycieczkę po splantowanych wałach obronnych. Przez setki lat stanowiły one pierwszą linię obrony grodu przed nieprzyjacielem, dzisiaj możemy z nich podziwiać kunszt średniowiecznych budowniczych i niewątpliwy jak na tamte czasy monumentalizm tych obiektów.
Szczególnie ciekawe są dwie bramy miejskie, które posiadały własne przedbramia. Dodatkowo przy każdej znajdowała się wartownia oraz pomieszczenie pisarza bramnego. Tam właśnie pobierano m.in. opłaty za wystawienie stoiska na jednym z kilku odbywających się w ciągu roku lokalnych targów.
Zwiedzanie murów z wałów najlepiej zacząć od strony północnej, zaraz przy Baszcie Sowiej. W tej okolicy są również cukiernie i lokale gastronomiczne, w których menu każdy znajdzie coś dla siebie oraz szalet miejski. Sama Baszta Sowia powstała w połowie XIV wieku z półokrągłej czatowni i jest dzisiaj jedną z nielicznych w Polsce pochylonych baszt. Słuszne skojarzenia ma ten, któremu na myśl przyjdzie słynna Krzywa Wieża w Pizie. Pyrzyczanie oglądać wieżę do Pizy jeździć nie muszą – mają bowiem własną. Krzywiznę obiektu najlepiej widać po wewnętrznej stronie miasta, patrząc od ulicy Szkolnej. Sama baszta w średniowieczu służyła za więzienie, zaś według ludowych podań jej nazwa pochodzi od zamieszkujących ją budzących grozę nocnych ptaków. Dzisiaj Baszta Sowia to jeden z najpopularniejszych symboli Pyrzyc. Przez wiele lat była m.in. stałym elementem plakatów, a niekiedy również scenografii festiwalu “Pyrzyckie Spotkania z Folklorem”.
Kierując się dalej, możemy zobaczyć odrestaurowany niedawno fragment murów obronnych z czatowniami, które wraz ze splantowanym fragmentem fosy prezentują majestatyczny widok. Choć miejsce to na razie cały czas czeka na “swój czas”, to niewątpliwie już jest wizytówką historii pyrzyckiej obronności. Warto pamiętać, że okolony przez mury obronne gród nie jest pierwotną siedzibą plemienia Pyrzyczan. Ta bowiem znajduje się nieco dalej (o czym piszemy w dalszej części). Okolony przez mury gród powstał najprawdopodobniej na bazie podgrodzi handlowych znajdujących się u zbiegu najważniejszych traktów prowadzących do Szczecina i morskich portów.
Uwagę zwraca tutaj Baszta Lodowa z XV wieku, która dumnie wznosi się nad koronami drzew. Po tym jak przestała pełnić funkcje obronne, z powodzeniem służyła jednemu z lokalnych rzeźników - niejakiemu Kindermannowi jako miejsce przechowywania latem mięsa, aby latem nie traciło ono swojej świeżości. Stąd - jak nietrudno się domyślić - jej dzisiejsza nazwa.
Kolejną basztą, jaką napotykamy po drodze jest nieco mniej okazała Baszta Prochowa. Wzniesiona została w połowie XIV wieku i jak sama nazwa wskazuje, służyła za magazyn prochu, tudzież innych materiałów obronnych. W XIX wieku w ramach wsparcia ubogiego rzemieślnika Messerchmidta, władze miasta pozwoliły mu prowadzić w niej kuźnię.
Powoli zbliżamy się do południowej części murów, z którą II wojna światowa, a konkretnie walki o miasto na początku roku 1945 obeszły się nad wyraz tragicznie. W rogu mamy całkowicie zniszczony fragment murów, będący niegdyś zapleczem pięknego budynku gimnazjum, który również zniszczony został w czasie działań wojennych.
Warto jednak zwrócić uwagę na rzucający się tam w oczy kształt Bramy Bańskiej oraz umiejscowienie w jej elewacjach otworów sprawiających wrażenie, zdziwionego wyrazu twarzy. Choć jej stan zachowania jest dość dobry, to w czasie wojny straciła tambur - nadbudowaną dwupiętrową wieżyczkę. Nie zmienia to jednak faktu, że również w tej formie jej “zdziwiona mina” sprawia bardzo sympatyczne wrażenie.
Przemierzając wały dalej, w kierunku wschodnim, przy południowo-wschodnim rogu murów zapewne dostrzeżemy nieco wyróżniający się, wyrastający ponad koronę murów fragment ceglanej budowli. To pozostałości XIV-wiecznej Baszty Mniszej. Zniszczony najpierw działaniami wojennymi, a później ze względu na brak należytej opieki dalej rujnujący się obiekt jest dzisiaj jedynym niemym świadkiem istniejącego niegdyś tutaj klasztoru franciszkańskiego.
Przecinając ulicę Górną, warto zwrócić uwagę na Bramę Wałową, która nie posiada typowej dla średniowiecznych bram formy. Taki wygląd otrzymała w połowie XIX wieku, gdy zdecydowano się na likwidację przejazdu w formie łuku.
Wprawne oko dostrzeże pewnie nieco ukrytą pod bluszczem półokrągłą czatownię. To Baszta Śpiącej Królewny. Charakterystyczny kształt i otwory strzelnicze pozwalają sądzić, że były w niej umiejscowione armaty.
Jeśli zastanawiacie się, jak wyglądała średniowieczna izba wytrzeźwień, to odpowiedź przyniesie Baszta Pijacka. Może i nie ma okazałego wyglądu, ale w średniowiecznym mieście służyła właśnie za izbę wytrzeźwień. Przy baszcie znajduje się również pięknie wykonane przejście w murze, które do dzisiaj służy za skrót wielu mieszkańcom, w tym uczniom pobliskiej szkoły.
Tak oto dochodzimy do, trzeba przyznać, dość smutnego obiektu, jakim jest Brama Szczecińska. Dawniej jedna z najpiękniejszych i najwyższych na Pomorzu Zachodnim. Dzisiaj - jedynie ostrołukowe przejście w murze, które nijak ma się do czasów jej świetności. Aż trudno sobie wyobrazić, że była to bogato zdobiona brama z zegarami od północy i południa oraz wybijającym pełne godziny dzwonem. Jeszcze w XIX wieku w kierunku dzisiejszego gmachu domu kultury wznosiły się zabudowania przedbramia obejmujące m.in. domek strażnika i połączone zdobnym budynkiem dwie ceglane rotundy, nazywane przez miejscowych “bramą herbową”, bowiem to właśnie najprawdopodobniej one znajdują się w herbie miasta.