Wspomnienie liturgiczne św. Huberta – patrona między innymi myśliwych i leśników przypada 3 listopada. I to właśnie jak najbliżej tej daty odbywają się zabawy „Hubertowskie”, w czasie których myśliwi upamiętniają swojego patrona. Taka okolicznościowa uroczystość odbyła się 7 listopada w restauracji „Salvador”. Organizatorem było Koło Łowieckie „Łoś”, które swoją działalność prowadzi już od 1946 roku. Liczyło wówczas 12 członków. Dzisiaj należy do niego 50 osób, w tym 3 diany.
Na doroczną zabawę przybyli myśliwi wraz z żonami, przyjaciółmi, zaproszonymi gośćmi oraz przedstawicielami władzy samorządowej, wśród których był starosta Kazimierz Lipiński wraz z małżonką. Uroczystość rozpoczął prezes Koła Waldemar Róg wraz z członkami komitetu organizacyjnego. Zabawa była udana, uczestnicy bawili się do białego rana.
Samo Koło Łowieckie „Łoś” zostało założone przez pierwszych osadników już w 1946 roku. I chociaż liczyło jedynie 12 członków, to jego szeregi w niedługim czasie się powiększyły. Wówczas polowało się na ptactwo i zające, tzn. kaczki, gęsi, bażanty i kuropatwy. Co ciekawe w okolicach Pyrzyc w ogóle nie występowały dziki. Obecnie koło liczy 50 członków, w tym 3 diany. W sezonie łowieckim strzela się na około 200 sztuk dzików, 120 saren, 2 byki i 6 łań. Z powodu zaginięcia populacji, od 23 lat nie poluje się na zające. Wszystko po to, aby mogły zwiększyć ich liczebnośc. Latem „Łoś” organizuje polowania dewizowe dla obcokrajowców (Dania, Francja). Zimą natomiast pomagamy zwierzynie dokarmiając ją (20 ton buraków cukrowych, 5 ton pszenicy oraz sól w lizawkach).
Kołem kieruje 5-osobowy zarząd: prezes Waldemar Róg, łowczy Waldemar Gredka, półłowczy Mieczysław Posyniak, skarbnik Ryszard Polewczak oraz sekretarz Miłosz Łuszczyk. W kole kultywowana jest tradycja myśliwska. Członkowie używają mowy myśliwskiej w czasie polowań zarówno zbiorowych, jak i indywidualnych. Nie zapominają też o ceremoniałach w stosunku do upolowanej zwierzyny. Zawsze jest ona traktowana z największym szacunkiem. – Moją przygodę z polowaniem rozpocząłem jako 16-letni chłopak. Brałem udział w polowaniach z moim ojcem Tomaszem, który zaszczepił we mnie swoją pasję przebywania na łonie natury i obserwacji zachowań zwierząt. – mówi Ryszard Polewczak, który należy do koła od 38 lat i jest jednym z najstarszych stażem członków. – Moje hobby pochłania sporo mojego wolnego czasu, ale go nie żałuje, bo w ten czynny sposób odpoczywam. – dodaje. W 2016 roku koło będzie obchodziło jubileusz 70-lecia istnienia. Okrągła rocznica będzie obchodzona łącznie ze świętem patronalnym jesienią 2016 roku.
Karolina POLEWCZAK