Marketing to, obok muzyki, jej życiowa pasja. Pod własną marką oferuje dzisiaj usługi związane z marketingiem i doradztwem w social mediach. I chociaż na stałe mieszka na Śląsku, to często wraca w rodzinne strony. O pasji, ale i rynku reklamowym z Agatą Pietrzykowską rozmawia Remigiusz Pajor-Kubicki.
Jak to się stało, że dziewczyna z Pyrzyc, po studiach z bezpieczeństwa wewnętrznego jest dzisiaj właścicielką agencji marketingowej w Gliwicach?
Dobre pytanie! Miłość do marketingu pojawiła się u mnie już dawno temu! Można powiedzieć, że już w podstawówce, chociaż wtedy chyba jeszcze nie znałam tego słowa.
Od zawsze lubiłam rzeczy które polegały na “promowaniu czegoś”, lubiłam pracę z ludźmi, angażowałam się w bardzo dużo rzeczy, ogólnie było mnie wszędzie pełno.
Pierwszą moją pracę, nie licząc oczywiście tych wakacyjnych, podjęłam już jako 18 latka, zaraz po szkole średniej w butiku. Była to praca w trakcie studiów, właśnie z bezpieczeństwa wewnętrznego. Praca ta polegała na bezpośrednim kontakcie z klientem, nie był to butik stricte sieciówkowy. Każda z nas która tam pracowała była swego rodzaju marketingowcem, bo każda z nas dbała o wizerunek tego sklepu, czy to w mediach społecznościowych czy na tworzeniu ogólnych touchpointów reklamowych (Termin touchpoint oznacza punkt styku konsumenta z marką – dop. red.)
Dlatego też miałam bodziec do tego aby zgłębiać wiedzę już wtedy zdefiniowanego marketingu. Zaczytywałam się w książkach i artykułach branżowych na temat neuromarketingu, marketingu w social mediach, Outbound marketingu itp.
Tak po prostu spędzałam wieczory. Musisz wiedzieć, że jestem człowiekiem, który bardzo lubi “grzebać”. Jak interesuje mnie jakiś temat, to będę go drążyć do momentu, aż nie uznam, że został on przeze mnie wydrążony do końca. Może dlatego tak kocham marketing? Bo jest właśnie taką studnią bez dna… Nie można powiedzieć “o marketingu wiem już wszystko” bo coś co działało wczoraj, jutro już może prowadzić do totalnego krachu.
Ale ok, bo totalnie odbiegłam… Kolejną moją pracą była praca w restauracji, na początku (ok. 3 dni) jako kelnerka, ale przez moje zaangażowanie, bardzo szybko przejęłam rolę lidera, dlatego bardzo szybko stałam się tam managerem, a w moich obowiązkach było właśnie m.in marketing tej restauracji. Który, możesz to uznać za totalny brak skromności bardzo dobrze mi wychodził.
Tu oczywiście znowu powtarzał się schemat ciągłego poszerzania wiedzy. Co w niedalekiej przyszłości miało się w ogóle przerodzić w to, że moim jedynym zajęciem będzie właśnie rozwój biznesów przez dobrze rozwinięty marketing!
Na krótko przed zamknięciem restauracji w skutek pandemii, postawiłam wszystko na jedną kartę i postanowiłam, że jedyne czym się będę zajmować… to właśnie to w czym moim zdaniem jestem bardzo dobra, czyli właśnie marketing stricte internetowy.
Jako pierwszy dał mi szansę mój ówczesny, ale i obecny partner Wojciech, który prowadzi firmę która zajmuję się przygotowaniem do rekrutacji do służb mundurowych, z naciskiem na Wojska Specjalne. Mega ciężka branża… ale myślę, że się spisałam.
Na krótko po tym, zaczęłam się swoją wiedzą dzielić na platformie instagram, to był też dla mnie taki “kop”, żeby cały czas tą wiedzę poszerzać, ale też w trakcie pandemii było to fajnym zabiciem wolnego czasu.
W krótkim czasie zaczęły się do mnie zgłaszać kolejne firmy, które nie mogły się odnaleźć w gąszczu internetowego marketingu. Każda z nich otrzymała ode mnie tyle pomocy ile tylko mogłąm dla nich wygenerować…
Zauważyłam, że wiele agencji oferuję bardzo szerokie pole marketingu internetowego, zapominając o tym, że najważniejsze w marketingu jest m.in obranie niszy…
Uznałam, że moją niszą będą osoby którzy mają problem z Social Mediami… i w to poszłam na 100%.
Tak właśnie powstała Agencja Social Media Marketingu AgataPietrzykowska.pl, która w samym 2022 roku rozwinęła 30 kont biznesowych naszych klientów, ale coś czuję że 2023 rok, będzie pod tym kątem jeszcze bardziej owocny, bo przedsiębiorcy coraz bardziej zauważają potencjał w social mediach!
Tutaj muszę podkreślić – Gliwice to jest miasto, w którym mieszkam i gdzie na co dzień jestem, klientów mamy jednak z całej Polski bo zazwyczaj pracujemy z nimi zdalnie, spotykając się od czasu do czasu np. na sesjach zdjęciowych, które wykonujemy na potrzeby contentu.
Jedną z branż na którą ogromny wpływ miała miniona epidemia był właśnie marketing. Jakie zmiany zaszły w tym zakresie? Rzeczywiście rynek reklamowy w większości przeniósł się do internetu?
Bardzo trudne pytanie.
Powiem Ci tak, musimy totalnie wrócić do definicji słowa marketing.
Są to wszystkie działania, które mają na celu wypromować markę, produkt itp. Rodzajów marketingu jest ponad 20!
Jak doszłaś do tego, że dzisiaj masz własną firmę i jak wygląda Twoja praca?
Musimy się trochę cofnąć w czasie. Moja rodzina od zawsze wiedziała, że będę mieć własną firmę, ja chyba też.
Moja rodzice, bardzo mnie i moje rodzeństwo zachęcali do ciągłego rozwoju, moja siostra którą pewnie pamiętasz z liceum to dla mnie był i jest mega geniusz. Serio, nie spotkałam nikogo kto byłby tak mądry, mój brat to taka artystyczna dusza, a ja? Ja jestem totalnie mieszanką wybuchową!
Ale… tą mieszankę, potrafiła opanować tylko moja babcia Irena, kobieta która od zawsze była moją inspiracją. Taka totalna bizneswoman! Mega otwarty umysł i myślę, że to ona zasiała we mnie to ziarenko smykałki do biznesu.
Bo nie ukrywajmy, żeby prowadzić firmę w tych czasach, trzeba się bardzo napocić i każdy kto obecnie to robi mi przyzna rację.
Jak wygląda moja praca? Każdy dzień jest totalnie inny, cenię sobie dużą wolność, dlatego jak już wcześniej wspomniałam pracujemy zdalnie.
Ale co jest bardzo ważne! Każdy dzień mam dokładnie rozplanowany pod dane projekty. Gdy wstaje rano wiem, co jest priorytetem danego dnia np. rozplanowanie akcji promocji wizerunku osoby, która buduje swoją markę osobistą w social mediach i zgłosiła się do nas po pomoc, albo np. wiem, że będę musiała więcej czasu poświęcić na akceptację grafik które dostałam do wglądu przed finalnym wysłaniem do klienta. Musisz wiedzieć, że w mojej agencji to ja odpowiadam, za tworzenie całej strategii rozwoju w social mediach moich klientów! Ja wymyślam cały szkielet, a następnie w skutek konsultacji ze specjalistami którzy ze mną współpracują ubieramy to w piękny wizerunek, który finalnie ma odnieść sukces.
Jest to ważne, ponieważ większość klientów którzy się do nas zgłaszają chcą współpracować bezpośrednio ze mną, bo albo zostałam polecona albo widzą w social mediach, jaką osobą jestem. Już zakładając agencję wiedziałam, że najważniejsze muszą być relacje, bez nich nie ma dobrej energii, a bez dobrej energii nie ma sukcesu.
Wiele osób z naszego pokolenia zapewne pamięta Cię grającą na saksofonie w czasie koncertów szkoły muzycznej. Pozostało jeszcze coś z tej pasji? Udaje Ci się znaleźć czas na muzykę?
Pasja do muzyki zostanie u mnie na zawsze. Muszę to powiedzieć, ale to właśnie szkoła muzyczna w dużej mierze odpowiada za przygotowanie mnie do tego co wiele osób nazywa teraz sukcesem.
W szkole muzycznej, nauczyłam się dyscypliny i zorganizowania, chociaż pewnie wielu nauczycieli którzy mnie wtedy uczyli na pewno nie kojarzą mnie z wizerunkiem zdyscyplinowanej i zorganizowanej uczennicy. Trafiłam na cudownego nauczyciela Pana Krzysztofa Szuszkiewicza, mam nadzieję, że jeszcze tam uczy bo szkoły muzyczne i ogólnie system edukacji potrzebuje takich ludzi. Pan Krzysztof, zaszczepił we mnie miłość do muzyki. Miał do mnie bardzo dużo cierpliwości, gdzie inni odpuszczali bo byłam naprawdę trudna. Z tego miejsca chciałam go serdecznie pozdrowić, jeżeli to czyta. Czy udaje mi się znaleźć czas na muzykę? Jest coraz trudniej, bo namnaża się sporo projektów, ale staram się to robić. Gdy głowa już paruję od pracy, wracam do saksofonu.
Często myślisz o przyszłości? Pojawia się w planach perspektywa powrotu w rodzinne strony?
Bardzo często, moja mama się zawsze ze mnie śmieje, że mam wszystko zaplanowane co do minuty. Myślenie o przyszłości i jej planowanie mnie relaksuje, dlatego często myślę i analizuję różne scenariusze, które mogą się wydarzyć i mieć na nie rozwiązanie. Obecnie jest mi bardzo dobrze na Śląsku, ale jestem bardzo związana z moją rodziną dlatego jestem bardzo częstym gościem w Mielęcinie, skąd pochodzę.
Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość, oczywiście jest i taki scenariusz.
fot. Marcin Balcerzak